Ostatnie tygodnie przyniosły wypadki śmiertelne w górnictwie węgla kamiennego, których okoliczności można podsumować dwoma słowami: złe praktyki. Mają też wspólny mianownik, poszkodowani są pracownikami firm zewnętrznych świadczących usługi w ruchu zakładu górniczego. W ciągu siedmiu miesięcy tego roku w górnictwie węgla kamiennego śmierć poniosło 12 osób. Co druga z ofiar była zatrudniona w firmie świadczącej usługi w ruchu zakładu górniczego.

30 lipca br., o godz. 9:15 w Spółce Restrukturyzacji Kopalń SA - w Centralnym Zakładzie Odwadniania Kopalń, Ruchu II, rejon „Pstrowski” - 52-letni pracownik Przedsiębiorstwa Usług Inżynieryjno-Technicznych w Sosnowcu został przysypany skałami stropowymi ze skutkiem śmiertelnym. Jak ustalili inspektorzy nadzoru górniczego opad skał był spowodowany utratą stabilności odrzwi obudowy chodnikowej, na skutek niewłaściwie wykonywanych prac. Górnik przodowy (z 25 letnim doświadczeniem zawodowym) wraz z trzema pracownikami, w przekopie na poziomie 825 metrów, zajmowali się przebudową pompy szlamowej. Po zamocowaniu ciągarki ręcznej typu CGZ-15 do łuku obudowy wyrobiska, przystąpili do przeciągania pompy ważącej około pół tony. Obudowa utraciła stabilność, a opadające skały przygniotły górnika przodowego. W akcji ratowniczej uczestniczyły cztery zastępy z Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Zabrzu i Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Zasypanego górnika nie udało się uratować. Lekarz stwierdził jego zgon.

- W górnictwie węgla kamiennego w tym roku jest to już czwarty wypadek śmiertelny, którego przyczyną był opad skał ze stropu lub ociosu. Apelujemy do przedsiębiorców o właściwe organizowanie, prowadzenie i dozorowanie robót górniczych oraz wykonywanie systematycznych przeglądów i napraw obudów wyrobisk górniczych – mówi Piotr Litwa, prezes WUG.

W informacjach o stanie BHP, zamieszczanych na stronie internetowej WUG (http://www.wug.gov.pl/index.php?bhp) można znaleźć opisy złych praktyk w zakładach górniczych, które doprowadziły do wypadków. W udostępnianym tam również raporcie „Stan BHP w górnictwie w 2011 roku” stwierdzono m.in., że częstymi przyczynami wypadków w 2011 roku, podobnie jak w latach poprzednich, było oberwanie się skał ze stropu i ociosu wyrobisk. Niestety, w br. nic się w tym względzie nie zmieniło.

16 maja br. w KHW SA KWK „Wieczorek” w Katowicach bryła kamienia, odspojona od stropu w przodku drążonego wyrobiska zabiła 42-letniego górnika, pracownika Przedsiębiorstwa Robót Górniczych Mysłowice. Do wypadku doszło w trakcie wykonywania obudowy ostatecznej w przodku wyrobiska, drążonego przy pomocy kombajnu chodnikowego. Górnik przebywający pod nieoberwanym i niezabezpieczonym w sposób właściwy stropem, przy narożu ociosu i czoła przodka, został przygnieciony bryłą kamienia o wymiarach 1,5 x 1,0 x 0,2 m.

10 maja br. w KW SA Oddział KWK „Sośnica-Makoszowy”, Ruch Makoszowy w Zabrzu wypadkowi śmiertelnemu uległ górnik, zatrudniony przy rabowaniu obudowy. W pokładzie 407 na poziomie 660 m ściana prowadzona była z zawałem stropu. Chodniki przyścianowe, tj. nadścianowy j81 i j81, likwidowane były za frontem ściany przez rabowanie (czyli demontaż) obudowy. Do rabowania obudowy chodnika j81 w odległości ok.1,5m za linią zawału ściany wyznaczono dwuosobowy zespół rabunkarzy. Podczas wybijania klina zamka stojaka Valent, podpierającego rabowane odrzwia, nastąpił nagły opad skał, które przysypały i przygniotły górnika rabunkarza do spągu wyrobiska. Do wypadku przyczyniło się wykonywanie robót niezgodnie z ustaleniami, co polegało m.in. na: rabowaniu stojaka Valant bez użycia wybijaka do klinów, rabowania obudowy przez przodowego zespołu, braku stałego nadzoru osoby dozoru nad pracami.

17 marca br. w KW SA, Oddział KWK „Marcel” w Radlinie życie stracił 45-letni sztygar zmianowy. W dochodzeniu okoliczności wypadku w ścianie C-5 w pokładzie 505 ustalono, że sztygar zmianowy skierował sześciu pracowników do wykonywania kanału likwidacyjnego ściany (przedziału transportowego). Pracownicy po opuszczeniu stropnicy obudowy zmechanizowanej, przesuwali prostki stalowe ułożone na stropnicy do czoła ściany, w celu zabezpieczenia odkrytego stropu. Po rozparciu sekcji, podobne czynności wykonywano na kolejnej. Po opuszczeniu stropnic sekcji nr 124 i 125, dwaj górnicy wraz ze sztygarem zmianowym weszli na ciągnik kombajnu w celu przesunięcia prostek do ociosu. Podczas ich przesuwania, nastąpił opad skał ze stropu. Górnicy zdążyli odskoczyć, nie doznając żadnych obrażeń. Sztygar został przygnieciony do kombajnu ścianowego prostkami stalowymi i opadającymi ze stropu masami skalnymi. Przyczyną wypadku było nieprzestrzeganie technologii prowadzonych robót oraz niewłaściwy nad nimi nadzór.

Na znaczny, i rosnący-procentowy udział pracowników firm zewnętrznych wśród ofiar wypadków kierownictwo WUG zwracało uwagę m.in. podczas pierwszego posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa Pracy w Górnictwie w nowym składzie (17 maja br.), w którym uczestniczyli przedstawiciele największych pracodawców górniczych i central związkowych. W górnictwie węgla kamiennego załoga własna to ponad 111 tys. osób, a pracownicy firm wykonujących usługi w ruchu zakładów górniczych stanowią niespełna 24 tys.

- Przedsiębiorcy wskazywali błędy w zarządzaniu bezpieczeństwem w firmach usługowych, nie najwyższe kwalifikacje ich pracowników i słabe przygotowanie do funkcjonowania w ruchu podziemnego zakładu górniczego. Związkowcy stwierdzali, że narzucona kopalniom procedura przetargowa zmusza do wybierania najtańszych, a nie najbardziej rzetelnych zleceniobiorców. Skoro od 20 lat powtarzają się te same problemy z firmami usługowymi to czas na radykalne decyzje. Apelowałem do przedsiębiorców o weryfikację firm, które wykonują roboty w sposób niebezpieczny. Na ten apel na razie zareagował zarząd Kompanii Węglowej SA - podkreśla prezes WUG.

10 lipca br. w KWK Bielszowice, należącej do KW SA, śmierć poniósł 28-letni pracownik Chorzowskiego Przedsiębiorstwa Robót Górniczych. Do wypadku doszło podczas demontażu rury Ø100 w przekopie na poziomie 840-metrów, zawieszonej nad przewodem jezdnym trakcji elektrycznej, wykonywanego przez trzech pracowników. Pracownicy przystąpili do robót mimo braku zgody dysponenta przewozu i braku zabezpieczenia miejsca pracy - wyłączenia trakcji elektrycznej. Mężczyzna, stojąc jedną nogą na drabinie a drugą na wozie do przewozu osób, prawdopodobnie dotknął przewodu jezdnego i został porażony prądem. Pracownik spadł i uderzył głową o szynę kolejki spągowej.

- Sześć lat temu, po katastrofie w kopalni „Halemba”, wydawało się, że nastąpi przełamanie niedobrego trendu. Niestety, tak się jednak nie stało. Nie możemy szczególnym nadzorem objąć każdego pracownika firm usługowych, które nie spełniają najwyższych standardów. Jest to niemożliwe ze względów technicznych i kadrowych. Nadzór górniczy musi być przede wszystkim tam, gdzie jest ryzyko wystąpienia masowych wypadków. Dlatego popieramy zamierzenia zarządów spółek węglowych, które zapowiadają ograniczanie zleceń dla firm niespełniających standardów bezpieczeństwa pracy. Jestem przekonany, że uzasadniona jest rezygnacja z firm zewnętrznych przy robotach górniczych prowadzonych w warunkach dużych zagrożeń naturalnych, w tym metanowego. W górnictwie podziemnym zlecanie robót ma sens firmom serwisowym i wysokospecjalistycznym - zapewnia dr inż. Piotr Litwa, prezes WUG.

W pierwszych sześciu miesiącach br. w całym polskim górnictwie zdarzyło się 2975 wypadków przy pracy, o 8 procent mniej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. W kopalniach węgla kamiennego poszkodowanych zostało 779 pracowników własnych i 274 z firm usługowych (dla załogi własnej o 14 procent mniej, a o 2,6 procent więcej dla pracowników firm usługowych niż w pierwszym półroczu 2011).

Nadal, głównymi przyczynami wypadków śmiertelnych i ciężkich zaistniałych w kopalniach węgla kamiennego są:

- wykonywanie robót górniczych niezgodnie z przepisami i ustaleniami zawartymi w technologiach robót górniczych,

- zła organizacja pracy,

- nierozważne i ryzykowne zachowania pracowników,

- wykonywanie prac przy urządzeniach elektroenergetycznych i przewodach jezdnych będących pod napięciem,

- brak właściwego nadzoru ze strony kierownictwa i dozoru ruchu zakładów górniczych.

 

KOMENTARZE