Już przed kilkoma miesiącami Związek Gmin Polskich ostrzegał, że samorządy z powodu mniejszych wpływów z podatków czeka finansowa zapaść. W dodatku subwencja oświatowa nie rośnie tak szybko jak płaca minimalna czy zarobki nauczycieli. Wiele śląskich miast zaczęło szukać oszczędności, obcinając między innymi wydatki na zadania fakultatywne. W Rudzie Śląskiej tylko za czerwiec wpływy z tytułu podatku PIT były niższe o ponad 1,2 mln złotych niż przed rokiem.

Z ankiety przeprowadzonej jeszcze w maju przez Związek Miast Polskich w 80 gminach wynika, że że średnie straty z wpływów PIT w kwietniu wyniosły 40 procent, natomiast w marcu – 15 procent. W Chorzowie wpływy z PIT w kwietniu rok do roku spadły o 6,3 mln złotych.

-  Jesteśmy zdruzgotani. Mamy świadomość, że sytuacja ekonomiczna nie jest dobra. Wiedzieliśmy, że na pewno jedno z naszych podstawowych źródeł dochodu, czyli udziały w podatku PIT, będzie mniejsze, natomiast nikt nie spodziewał się, że aż o tyle - oznajmiła Małgorzata Kern, skarbnik miasta Chorzów.

Wpływy z podatków znacząco spadły również w Rudzie Śląskiej, gdzie od początku roku do miejskiej kasy z tytułu PIT wpłynęło 84,9 mln złotych.

- Ta kwota jest mniejsza od udziałów jakie otrzymaliśmy w tym samym czasie, w ubiegłym roku aż o 7,7 mln złotych. Dla porównania tyle pieniędzy płacimy miesięcznie do ZUS w ramach składek wszystkich pracowników samorządowych w mieście, których jest 5,7 tys. Jedynym pocieszeniem jest fakt, ze bardzo wzrosły nam udziały w podatku CIT. Za czerwiec otrzymaliśmy ponad 4,4 mln złotych - stwierdził wiceprezydent Rudy Śląskiej, Krzysztof Mejer.

Wiceprezydent Mejer zdradził, że to dowód na to, że coraz więcej firm szuka bezpiecznej przystani w mieście leżącym w samym sercu Górnego Śląska. Niestety na konto urzędu nie wpłynęły jeszcze środki obiecane przez rząd w ramach Funduszu Inwestycji Samorządowych.

O los wielu miast na Górnym Śląsku martwi się Zygmunt Frankiewicz, kiedyś prezydent Gliwic, a dzisiaj senator. Jego zdaniem, obecny rząd będzie odpowiedzialny za spadek jakości życia w wielu miastach.

- Pod koniec zeszłego roku mniej więcej połowa samorządów w Polsce miała trudności z dopięciem budżetów. To był skutek ograniczenia dochodów decyzjami rządu, np. podatkowymi. W czasie epidemii samorządy zanotowały ubytek dochodów na poziomie ok. 8 procent. Na Śląsku miasta rezygnują z unijnych dotacji, ponieważ nie mają środków na wkład własny. Gliwic miały zawsze nadwyżkę budżetową. Wynosiła ona ponad 150 milionów złotych i jak na 180-tysięczne miasto była ona spora. Dzisiaj jest o 100 milionów niższa - zdradził Zygmunt Frankiewicz, senator i były prezydent śląskiego miasta.

KOMENTARZE