W Rudzie Śląskiej trwa śmieciowy pat ze sportem. Władze miasta uzależniły przekazanie środków na dofinansowanie klubów sportowych od podwyższenia opłaty za wywóz śmieci. W budżecie miasta brakuje na ten cel 9 milionów złotych. Nowa stawka za śmieci posegregowane miała wynosić 29 złotych za osobę. Na podwyżkę nie zgodzili się radni głównie z Koalicji Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości.

– Aktualna stawka „opłaty śmieciowej” jest niedostosowana do cen rynkowych. Aktualnie wynosi ona 21,70 zł, a żeby system się zbilansował powinna być na poziomie 29 zł. Niestety opór radnych i konsekwentny sprzeciw wobec urealnienia stawki powoduje, że „dziura budżetowa” spowodowana dopłatą do systemu gospodarki odpadami ciągle rośnie i już teraz wynosi 9 mln zł - powiedział po głosowaniu wiceprezydent Rudy Śląskiej, Krzysztof Mejer.

Po wprowadzeniu nowych stawek czteroosobowa, rudzka rodzina, mieszkająca w bloku płaciłaby za śmieci 116 złotych. Dla porównania w Warszawie, już po podwyżce, mieszkając w budynku wielorodzinnym zapłaci w sumie 65 złotych. Natomiast w domach jednorodzinnych opłata zryczałtowana będzie wynosić 94 złote. Negatywnie do pomysłu podwyższenia opłaty odniosła się przewodnicząca rady miasta, Aleksandra Skowronek.

- Nie może być takiej sytuacji, że rada miasta jest szantażowana, że jeżeli nie podniesie stawki za śmieci to nie będzie pieniędzy na sport. Propozycja prezydenta miasta to prawie 30 złotych za segregowane odpady. To jedna z najwyższych stawek na jedną osobę w województwie śląskim. Nie można podpisać umowy z firmą na wywóz śmieci, nie mając na to środków zabezpieczonych w budżecie, a to właśnie miało miejsce w Rudzie Śląskiej - stwierdziła stanowczo, Skowronek.

Radni, wspierający urzędującą prezydent Grażynę Dziedzic, wystosowali, podczas ostatniej sesji, apel do premiera Mateusz Morawieckiego o wprowadzenie dopłat z budżetu państwa do opłat za śmieci segregowane.

Przypomnijmy, że do przetargu na obsługę gospodarki śmieciowej w mieście stanęły dwie firmy. Dotychczasowy wykonawca tej usługi, PreZero (dawniej Toensmeier) oraz Komunalnik z Dolnego Śląska. Z wywiadu, którego udzielił wiceprezydent Mejer Wiadomościom Rudzkim wynika, że oferta wrocławskiego przedsiębiorstwa była o 12 milionów niższa niż konkurenta. To wzbudziło obawy władz miasta, co do jej realności. W dokumentach przedstawionych przez wrocławską firmę pojawiały się również niejasności, co do instalacji, do których śmieci będą przekazywane. Włodarze Rudy Śląskiej uznali, że oferta jest niezgodna z zamówienie i ją odrzucili. Komunalnik odwołał się od tej decyzji do Krajowej Izby Odwoławczej, ale nic nie wskórał.

 

KOMENTARZE