Ponad 10 godzin trwała akcja ratownicza w kopalni Bobrek w Bytomiu, gdzie doszło w poniedziałek przed południem do załamania fragmentu obudowy chodnika. Niestety ratownikom nie udało się ocalić 41-leteniego górnika, który znalazł w miejscu zawału. To czwarta w tym roku ofiara w polskim górnictwie, a druga w kopalniach węgla kamiennego.

Do wypadku doszło w poniedziałkowe przedpołudnie na poziomie 840 metrów pod ziemią. Trzej pracownicy wymieniali rury w wyrobisku oddalonym od ściany wydobywczej, kiedy doszło zapadnięcia obudowy chodnika oraz obwału skał stropowych. Dwóch opuściło rejon zagrożenia o własnych siłach i nie odnieśli większych obrażeń. Natomiast akcja ratowania trzeciego trwała wiele godzin. Na samym początku ratownicy mieli kontakt głosowy z trzecim poszkodowanym, ale żeby do niego dotrzeć musieli zabezpieczyć zapadnięty strop. Ostatecznie udało się do niego dotrzeć po ponad 10 godzinach.

- Ratownicy prowadzili pod ziemią akcję reanimacyjną, ale nie udało się 41-latkowi funkcji życiowych. Mężczyzna był żonaty, osierocił córkę. Kopalnia otoczy rodzinę należytą opieką - powiedział Jarosław Latacz, rzecznik Węglokoksu, do którego należy górniczy zakład.

KOMENTARZE