W ostatnim czasie nasiliła się inwazja dzików na terenie parków i osiedli mieszkaniowych. Zwierzęta, nie czując zagrożenia, chętniej opuszczają lasy. Problem dotyczy całej Polski, również Bytomia. 

- Pamiętajmy, najważniejsze to spokój i opanowanie – apeluje Andrzej Dul, prezes Koła Łowieckiego „Orzeł” Tarnowskie Góry. Dziki są zwykle płochliwe, nie radziłbym ich jednak prowokować. Zwłaszcza, jeśli spotkamy lochę z młodymi warchlakami.

Tych nieproszonych gości bytomianie najczęściej spotykają w Miechowicach. W ubiegłym tygodniu zdewastowali w tutejszym Parku Ludowym rabaty i klomby. Nie brakuje ich też na osiedlach w Szombierkach, m.in. w pobliżu ulic Wyzwolenia, Małgorzatki, Orzegowskiej, Godulskiej czy Zabrzańskiej. W miesiącach wiosenno - letnich pojawia się ich znacznie więcej. Związane jest to z ich naturalnym cyklem rozrodczym - mówi Dul. Nie bez znaczenia jest też trwający do 14  sierpnia sezon ochronny na lochy. Do tego czasu radziłbym uzbroić się w cierpliwość. 

Nie oznacza to jednak, że jesteśmy bezsilni. Władze miasta walczą z problemem na bieżąco. Wczoraj Pełnomocnik Prezydenta ds. Bezpieczeństwa Tadeusz Ostrowski spotkał się w tej sprawie ze strażnikami miejskimi i pracownikami bytomskiego magistratu. Nie jesteśmy bezsilni. Fachowcy regularnie płoszą dziki, skłaniając je do powrotu do lasu - mówił Ostrowski.Ważna jest jednak współpraca z mieszkańcami.

Do wędrówek po osiedlach zwierzynę zachęcają sami ludzie, wyrzucając przykładowo resztki jedzenia przez okno. Często zapominają, że za zaśmiecanie grozi im kara grzywny, która może ich kosztować nawet 500 zł. Trzeba zdawać sobie sprawę, że jeśli raz zwabimy w ten sposób dzika, prawdopodobnie odwiedzi nas ponownie - przestrzega Dul. Pakujmy szczelnie śmieci, zamykajmy pojemniki i sprzątajmy okolice naszych domostw z resztek żywności. W ten sposób unikniemy nieproszonych gości. 

Obecnie współpracujący z Bytomiem myśliwi regularnie płoszą dziki m.in. za pomocą substancji chemicznych, które mają dla nich nieprzyjemny zapach. Tworzą też tzw. pasy zaporowe w lasach i na ich obrzeżach. To zaorane poletka, do których wsypuje się ziarno - wyjaśnia Dul. Mając pożywienie pod nosem, zwierzęta nie czują potrzeby, by wyruszać w głąb miasta. Karmy raczej w tym roku nie powinno zabraknąć. Na jej zakup koło łowieckie otrzymało w ubiegłym roku  z Urzędu Miejskiego w Bytomiu dotację.

Do walki z problemem nasze miasto korzysta nie tylko z pomocy myśliwych. Współpracujemy z firmą, która zajmuje się odłowem - mówi Marek Gorzkowski, Naczelnik Wydziału Spraw Komunalnych Urzędu Miejskiego w Bytomiu. Są sytuacje, że interwencja strażników miejskich lub policji nie wystarcza. Jeśli zwierzyna jest wyjątkowo natrętna, potrzebne jest wsparcie fachowców, którzy przyjeżdżają na wezwanie funkcjonariuszy. Dodatkowo prezydent Bytomia zatwierdza roczne plany łowieckie.  Zakładają one pozyskanie coraz większych ilości dzików w celu kontroli ich populacji w naszym mieście. 

Pamiętajmy, jeśli spotkamy dzika, trzeba zachować spokój. Prawdopodobnie wystraszy się i ucieknie w stronę lasu. W przeciwnym wypadku, dzwońmy na numer telefonu Straży Miejskiej - 986 lub Policji - 997. 

KOMENTARZE