Jak mówią Ci zafascynowani jednośladami, sezon w tym roku się praktycznie nie skończył. Dość łagodna zima, szybka wiosna. Na naszych ulicach coraz częściej możemy spotkać motocykle, skutery, rowery. Nie wszyscy maja świadomość bezpieczeństwa. A konsekwencje? Są czasem tragiczne.

Ulica Górnośląska. Prosty odcinek drogi, w niektórych miejscach z bardzo dobra nawierzchnią. Słońce, potrzeba adrenaliny. Wypadek. To miejsce na swoim niechlubnym koncie ma dwie ofiary śmiertelne. Dwóch motocyklistów. Obaj w wieku dwudziestu kilku lat.

Wiosna. Budzi w nas nie tylko chęć do życia, czy zmian. Ale także pobudza adrenalinę. Efekty nieuwagi są niejednokrotnie tragiczne. Komisarz Krzysztof Piechaczek tłumaczy, że mimo wielu spotkań, godzin rozmów nasza świadomość bezpieczeństwa w niektórych przypadkach jest zaskakująco niska. - Jest kilka powodów. Po pierwsze warunki atmosferyczne. Ładniejsza pogoda wyzwala adrenalinę. A tu jest mnóstwo czynników, które w połączeniu z brawura mogą mieć poważne skutki.

Musimy bowiem pamiętać. Że na drodze, wielu sytuacji nie jesteśmy w stanie przewidzieć. My możemy pokonywać trasę zgodnie z przepisami, zachowując dobrą odległość czy nie przekraczając prędkości. Kierowca przed nami, za nami czy obok nas może wychodzić z zupełnie innego założenia.

Na temat bezpiecznych dróg, bezpiecznych kierowców, rowerzystów, motocyklistów czy w końcu pieszych powiedziano wiele, wiele napisano, wiele się jeszcze powie. Z jakim skutkiem? Idealistyczne wyeliminowanie wypadków z polskich dróg to racze życzenie dla złotej rybki, mamy jednak nadzieję, że rozmowy i przypominanie o bezpieczeństwie pomoże przynajmniej w kilku procentach polepszyć statystyki.

 

KOMENTARZE