Siłę prawie 4 stopnie w skali Richter miało majowe trzęsienie ziemi, które nawiedziło Górny Śląsk. Wyższy Urząd Górniczy powołała specjalną komisję, aby zbadać jego przyczynę. Są już pierwsze wnioski oraz zalecenia.

Do tąpnięcia doszło 220 metrów pod ziemią w kopalni Wujek-Śląsk w Rudzie Śląskiej – Kochłowicach. Zgodnie z zapowiedzią sprawie przyjrzała się specjalna komisja powołana przez Wyższy Urząd Górniczy.

- Wstrząs, który wystąpił w maju był bardzo nietypowy. Był bardzo silny, wcześniej niespotykany na tym terenie. Kopalnia natrafiła tego dnia na uskok geologiczny, więc to najprawdopodobniej było z tym związane. Niestety nie można wykluczyć, że sytuacja się powtórzy – zdradziła Jolanta Talarczyk, rzecznik prasowy Wyższego Urzędu Górniczego.

Centrum Sejsmologicznego Euro-Mediterranean majowy wstrząs oceniło na 3,5 stopnia w skali Richtera. Jego skutki były odczuwalne w promieniu 20 kilometrów. Między innymi w Chorzowie, Katowicach oraz Rudzie Śląskiej.

- Eksploatacja w tym rejonie będzie dalej prowadzona. Trzeba się liczyć z kolejnymi, podobnymi wstrząsami. Jest przeprowadzana inwentaryzacja budynków na tym terenie w poszerzonej strefie. Ustalamy z właścicielami obiektów czy życzę sobie podejmowanie działań wyprzedzających – powiedział Wojciecha Jaros, rzecznik prasowy Katowickiego Holdingu Węglowego.

Chwile grozy przeżyli również mieszkańcy Halemby, którzy tak opisywali to niecodzienne zdarzenie.

- Cały blok trząsł się jak galareta. O mało telewizor nie spadł ze stolika. W barku potłukło się kilka szklanek – zdradziła jedna z mieszkanek Halemby

Zalecenia wydane przez komisję dotyczą głównie eksploatacji ściany 409 w obszarze górniczym Ruda Śląska – Panewniki.

- Po pierwsze profilaktyka wstrząsowa musi zostać dostosowana do warunków panujących na dole. Potrzebne są strzały torpedujące przed zbliżeniem się do frontów ścian. Drugie zalecenie dotyczy poszerzenie strefy zagrożenia tąpaniami w chodnikach przyścianowych do 100 metrów. Trzecia rzecz dotyczy weryfikacji oceny budynków na powierzchni – dodała Talarczyk.

Rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, Wojciech Jaros nie ukrywa, że kopalnia wzorowo prowadzi profilaktyką tąpaniową.

- Oczywiście, że można intensyfikować działania zapobiegawcze, jednak to najczęściej wygląda tak jak na polskich drogach, gdzie dochodzi do wypadków. Najpierw wprowadzamy ograniczenie do 80 km/h, następnie do 60 i 40, a jeżeli to nie pomoże to ograniczymy prędkość do 20 – pyta retorycznie Jaros.

Warto przypomnieć, że zniszczenia na powierzchni po majowym wstrząsie były niewielkie. Do Katowickiego Holdingu Węglowego wpłynęło niespełna 100 wniosków o naprawę szkód górniczych, jednak związek z tąpnięciem miało zaledwie kilkanaście.

- Stwierdzone zostały na niektórych budynkach uszkodzenia elementów zewnętrznych. Najczęściej były to elementy słabiej mocowane lub nadgryzione już przez ząb czasu – stwierdził Jaros.

Podobno całemu regionowi nie grozi powtórka z bytomskiego Karbia, jednak warto dmuchać na zimne, ponieważ siły natury nadal pozostają dla nas zagadką.

KOMENTARZE