Wznowili rozgrywki piłkarze ręczni II ligi. Szczypiorniści Grunwaldu zagrali na własnym parkiecie z Politechniką Świętokrzyską, która również liczy się w walce o awans na zaplecze handballowej ekstraklasy.

To był prawdziwy zimny prysznic. Piłkarze ręczni Grunwald zagrali jeden z najsłabszych meczów w tym sezonie i przegrali przed własną publicznością z Politechniką Świętokrzyską Kielce 21:27. Rudzianie przez całe zawody razili potworną nieskutecznością. Na przerwę schodzili przegrywając 7:16.

W dodatku defensywa halembian miała dużym problem z zatrzymaniem najskuteczniejszego gracza II ligi. Marek Glita zdobył 9 goli i często brał udział w zabójczych kontratakach Akademików.

Po 50 minutach gry wielu kibiców przecierało oczy ze zdumienia. Podopieczni Mariusz Gracki przegrywali 12:25 i w niczym nie przypominali zespołu z I rundy rozgrywek. W końcówce miejscowi zaczęli odrabiać straty, ale komplet oczek odjechał ostatecznie do Kielc.

- Nie wykorzystaliśmy, jeżeli dobrze policzyłem, 13 sytuacji sam na sam z bramkarzem. W dodatku przestrzeliliśmy dwa rzuty karnego. Jeżeli wykorzystalibyśmy połowie z tych sytuacji, to na pewno nie zeszlibyśmy z parkietu pokonani – załamywał po meczu ręce Mariusz Gracka, trener Grunwaldu.

- Nasi bramkarze zagrali fenomenalne zawody, obronę mieliśmy bardzo szczelną, więc nie było łatwo nam rzucić golao. Czystych sytuacji gospodarze mieli niewiele. Z drugiej strony nie spodziewałem się takiej indolencji strzeleckiej rudzian. To była zupełnie inna drużyna niż ta, z którą przegraliśmy sromotnie u siebie – zdradził Paweł Sieczka, szkoleniowiec Akademików.

Po 12. kolejkach Zieloni z dorobkiem 20 punktów nadal zajmują pierwsze miejsce w tabeli, ale mają o dwa mecze rozegrane więcej niż Autonomiczna Sekcja Piłki Ręcznej Zawadzkie. Kolejne spotkanie rozegrają w najbliższy weekend w Przeworsku.

Media

KOMENTARZE