Problem dopalaczy istnieje od dłuższego czasu. Stąd też jeszcze przed wakacjami w bytomskich szkołach gimnazjaliści rozmawiali o uzależnieniach. - Problem dopalaczy po dwóch latach spokoju odżył - mówiła jeszcze przed wakacjami wicedyrektor Gimnazjum nr 1 w Bytomiu, Jolanta Stępień. Może dzięki temu wielu młodych ludzi udało się uchronić przed tym, co dzieje się w mieście od tygodnia. 

Niedługo bowiem trzeba było czekać, by problem dopalaczy odżył na dobre. Zdarzały się sytuacje, kiedy do szpitali trafiały osoby po zażyciu tych substancji, jednak od ubiegłego tygodnia hospitalizowanych jest znacznie więcej. Do Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu od 7 lipca do dziś przyjęto 17 osób w wieku od 14 do 18 lat. Objawy zażycia dopalaczy są różne. A przywiezieni często są pobudzeni. W Bytomiu, 17 – latek odpowie za naruszenie nietykalności cielesnej pracowników pogotowia. Był agresywny, kiedy był przewożony karetką do jednego ze szpitali. Z kolei w Rudzie Śląskiej - Bielszowicach w ciągu ubiegłego tygodnia hospitalizowano 46 osób. Tu również pacjenci byli agresywni.

W Bytomiu policjanci zatrzymali trzy osoby, które posiadały i rozprowadzały dopalacze. Już usłyszały zarzuty. Grożą im co najmniej trzy lata więzienia.

Mimo, że z każdej strony słyszymy przestrogi przed dopalaczami, problem jest. Czego dowodem jest to, co dzieje się na Śląsku. Czy to wpłynie na świadomość młodych ludzi czy zmiany w prawie? - czas pokaże.

Media

KOMENTARZE